Slytherin, jeden z domów wielkiego Hogwartu... Wstąp, zażyj magii...
znalazłyśmy ją nieprzytomną na błoniach, potem obudziłą się i zaczęła coś mówić o jakichś głosach i naszyjniku a później znów zemdlała. mówiła cos też o kostce, chyba ma złamaną, <pami Pomfery szybko wziełą się za kostke, podała Lorien jakiś eliksir przeciwbólowy i na szybsze zrośnięcie się kości. Prosze pani co z nią będzie, wyjdzie z tego? <zapytała ze zdenerwowaniem> Musi poleżeć pare dni aż kości się zrosną, później bedzie musiała troche oszczędzać noge ale wyjdzie z tego, ale nie mogę zrozumieć od czego są te omdlenie, <pani pomfery zadała sobie sama pytanie zaczeła coś szukać w swoich notatkach> Delian moze pójdziemy stąd, ona i tak narazie jest nieprzytomna, zostawiamy ją pod dobrą opieką a nasza obecność na nic się tu nie przyda <powiedziała a jej głos wciąż drżał ze zdenerwowania>
Ostatnio edytowany przez grusia (2007-08-26 14:25:33)
Offline
<weszły obie po cichu, wszędzie były białe łóżka, na jednym z nich leżala Lorien, przyspieszyły kroku widząc że dziewczyna wciaż jest nieprzytomna, podeszły do niech, stały chwile lecz ona wciąż się nie budziła> jak myślisz jak długo to może jeszcze trawć, przeciez ona powinna się już obudzić <powiedziała zmartwionym głosem?
Offline
-Dobrze <skłamała,bo nie chciała martwić dziewczyn.>
<Odczekała chwilę aż pielęgniarka znajdzie się w swoim pokoiku w końcu sali i zaczęła opowiadać:>
-Pewnie chcecie wiedzieć jak to się stało <wskazała na obandarzowaną nogę.>
-Wczoraj w nocy obudziłam się zalana potem. Śniło mi się coś strasznego, ale nie pamiętam co. <spuściła głowę> Postanowiłam się przejsć po błoniach. Gdy byłam niedalego jeziora usłyszałam dziwne głosy ludzi. Mówili coś do mnie a ja nic nie rozumiałam. Zauważyłam, że mój naszyjnik <przełknęła ślinę na same wspomnienie naszyjnika> rozbłysnął czerwonym blaskiem. Głosy nabrzmiewały coraz głośniej. bałam się i zaczęłam uciekać. Tyle pamiętam, a kostka jest chyba skutkiem szybkiego biegu po ślizkich schodach do zamku. Gdy rano mnie znalazłyście naszyjnika nie było na mojej szyi.
Offline
to może wyjaśniać dlaczego nie mogłyśmy o nim nic znaleść. ale choćby nawet to musi być w min coś magiczengo <powiedziała smutno patrząc na Lorien kórej łzy spływały po policzku>
Offline
<dzieczyna obudziła się. spojrzała przed siebie i zdziwiła sie, że nie ma tam agaty. zamiast niej leżała jakas dziewczyna, której nie znała a obok stała grusia z drugą nieznajoma jej dziewczyną. nagle na sale weszła pani Pomfrey>
- Już sie obudziłaś? <dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową> To dobrze. <pielegniarka podeszła do niej i zasłoniła kotarki wokół jej łóżka> Dlaczego tutaj jestem? <spytała poważnie dziewczyna choć dokładnie wiedziała dlaczego<
- Popadłaś w depresje, drogie dziecko. Upiłaś sie i na dodatek pociełaś. Straciłaś dużo krwi. Gdyby cie nie przyniosła tutaj twoja koleżanka, już bys nie żyła.<blondynka spuściła głowe. było jej wstyd> Trzy razy dziennie masz wziąść po jednej tabletce. <pielegniarka podała jej pudełko z małymi, białymi tabletkami> Co to jest? <spytała pielegniarke>
- To środek antydepresyjny. Pomoże ci wyjść z depresji. <dziewczyna spojrzała na nią zdziwiona> Dam sobie rade sama. Bez żadnych tabletek. <powiedziała stanowczo. pani Pomfrey pokręciła przecząco głową>
- Nie, drogie dziecko, nie dasz sobie sama rady. Nie raz już leczylam kogos z depresji i wiem, ze tacy ludzie sami sobie nigdy nie dadzą rady. Tak wiec bierz trzy razy dziennie te tabletki. <powiedziała kończąc tę rozmowe> Aha. Tu masz swoje ubrania. <machnęła różdżką i obok dziewczyny pojawiła sie bluzka moro z krótkim rekawem, szerokie z kieszeniami brązowe spodnie i adidasy> Ubierz sie i możesz już opuścić Skrzydło Szpitalne. I masz coś zjeść. Strasznie wychudłaś. <dodała po czym wyszła. dziewczyna szybko ubrała sie i rozsunęla kotarki. bandaże na rekach chciała sciągnac ale widząc karcący wzrok pielegniarki zostawiła je. wzieła tabletki, pomachała grusi i szybkim krokiem wyszła ze Skrzydła>
Ostatnio edytowany przez Catie (2007-08-26 16:53:51)
Offline
- Bedziesz leżała tu tak długo jak zadecyduje Pani Pomfrey. <powiedziała stanowczo.>
Ostatnio edytowany przez Delian (2007-08-26 16:46:57)
Offline
<odmachała Catie> narazie musisz tu zostać ale będziemy cie odwiedziać <powiedziała uśmiechając się> a jak tylko wyjdziesz weźmiemy się za szukanie naszynika, zgoda?
Ostatnio edytowany przez grusia (2007-08-26 16:49:02)
Offline
<Pomachała do wychodzących dziewczyn i zrobiła tak jak jej radziła Delian. Usnęła.>
-Chyba długo spałam <powiedziała do siebie słabym głosem.>
<Przypomniała sobie o naszyjniku i odrazu zmarkotniała.>
*Skąd ja znam ten głos...* <pomyślała, po czym wypiła eliksir naszykowany przez pielęgniarkę.>
Ostatnio edytowany przez Lorien (2007-08-26 19:52:42)
Offline