Slytherin, jeden z domów wielkiego Hogwartu... Wstąp, zażyj magii...
<łąka pełna kwiatów - żaden problem! Przytulny pokoik z kominkiem - tylko pomyśl! Sala do treningu - jak sobie życzysz! Tylko przejdź trzy razy pod ścianą, skup się...>
<czarnowłosa leżała na miękkim dywanie wpatrując się w latające pod sufitem kolorowe motyle, chłopak natomiast próbował chodzić bez kul, co niezbyt mu jednak wychodziło...>
Offline
<podniosła głowę> Ja? Ale... <zająkała się> Ja nie umiem chyba...
Offline
<czarnowłosa podeszła do chłopaka> Ale nie zrób mi krzywdy... <powiedziała z uśmiechem>
Offline
Niewiele... Podstawy <powiedziała> Możesz mnie nauczyć obronnych <dodała z uśmiechem, była pewna że może się to jej przydać>
/idę... pokieruj mną /
Offline
Ja bym zaczął od tych podstawowych. Takich służących do otwierania zamków na przykład. <dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową>
To potrzebujemy paru zamkniętych kłódek< w tej samej chwili na podłogę runęło ze dwadzieścia zamków i kłódek> Teraz patrz uważnie na mnie, wymachujemy rękoma o tak i na końcu wykrzykujemy:" Alochomora" <biały snop światła poleciał prosto w dziurkę zamka i coś trzasło> Teraz Twoja kolej. Nie denerwuj się na pewno sie uda. <dziewczyna ustawiła się na wprost stosu kłódek i zamków, uniosła ręce i zaczęła naśladować ruchy chłopaka. Na koniec wykrzyknęła:" Alochomora!!!" i z różdżki wyleciał snop światła, niestety ten nie trafił w dziurkę od klucza lecz obok> Schyl sie!!<wykrzyknął chłopak, snop przeleciał tuż nad ich głowami> Chyba zapomniałem powiedzieć, że trzeba celować w dziurkę od klucza!<krzyknął chłopak kiedy snop odbił sie od ściany i pomknął w ich kierunku. Niestety Vea nie zdążyła odskoczyć, dostała prost w brzuch, upadła bez znaku życia> Vea!!! NIE!!<chłopak podbiegł do niej, od razu się pochylił, aby sprawdzić oddech niestety nic nie poczuł, anie nie zaobserwował ruchów klatki piersiowej> Gdzie ja mam rzeczy potrzebne do pierwszej pomocy... O rękawiczki są...<założył je od razu> Nie mam maseczki... Trudno... <chłopak zaczął resuscytację , trzydzieści uciśnięć na mostek, odchylenie głowy i dwa oddechy życia, trzydzieści uciśnięć na mostek, odchylenie głowy i dwa oddechy życia, trzydzieści uciśnięć na mostek, odchylenie głowy i dwa oddechy życia, ... przy czwartej serii zdawało się chłopakowi, że Vea poruszyła palcami u ręki, sprawdził oddech> Jest udało się <ustawił ją do pozycji bezpiecznej i jeszcze raz sprawdził oddech, oddech był coraz bardziej wyczuwalny. Chłopak usiadł koło dziewczyny i głaskał ją po czole i cały czas powtarzał> Wszystko będzie dobrze, zaraz się ockniesz i będzie wszystko dobrze. <Serce biło mu jak oszalałe, ciężko było stwierdzić kto wyglądał gorzej Vea czy on>
Offline
<czarnowłosa ocknęła się, leżała na podłodze, przy niej siedział Aktyn, zasnął... ciekawe jak długo tu nade mną siedział? i co się stało? postanowiła czekać...>
Offline
Ja? Nie wiem... <powiedziała z wahaniem> Co się stało? <zapytała i spojrzała na przerażonego chłopaka>
Offline
Eee... wiesz... chyba jednak nie jestem.... aż tak dobrym nauczycielem, jak myślałem.<chłopak zaczął drapać sie po głowie> Ten tego... nastąpiły pewne... komplikacje w wyniku, których straciłaś przytomność.<chłopak wpatrywał się w swoje kolana na których położył dłonie, dopiero teraz spostrzegł, że zapomniał zdjąć rękawiczki>
Offline
Dlaczego masz rękawiczki? <zapytała> Co... <dziewczyna chyba zrozumiała... zaczerwieniła się intensywnie i z grymasem bólu na twarzy wstała>
Offline
Troche... <odparła beznamiętnie> Akcję ratunkową sam przeprowadziłeś? <zażartowała>
Offline
<dziewczyna popatrzała chłopakowi w oczy... no pięknie - pewnie robił jej sztuczne oddychanie... zarumieniła się>
Offline
Jestem... niezniszczalna <powiedziała żartobliwie> Nie martw się, możemy iść?
Offline
To... nie jest... chyba konieczne <wyjąkała zdziwiona, zalała się rumieńcem... ale oplotła mu ręce na szyi i uśmiechnęła się> Będziesz taki ciężar trzymał? <zapytała z uśmiechem>
Offline
<czarnowłosa tylko się uśmiechnęła, zamaskowała tym samym ból brzucha, który wyczuwała jakby wbijanie szpilek... wyszli z PŻ>
Offline
<Wsparta na Tonny'm weszła do PŻ. Pokój wyglądał jak duży salon i tylko obok dużej kanapy stał stolik z lekami, a w rogu były drzwi do łazienki. Nałożyla zaklęcia ochronne na wejście. Potrzebowała czasu, kiedy nikt im nie będzie przeszkadzał>
Offline
Administrator
*Pomógł Durdze usiąść na kanapie, a sam przysiadł obok* A może się położysz? Naprawdę źle wyglądasz. Co się stało?
Offline